– Nie uwierzysz, co wymyśliłem – powiedział niewyraźnie Alcest cały czas żując w ustach kawałek kanapki.
– Aż się boję – odparł Mikołajek, ale w jego wnętrzu drgnął już jakiś nerw ekscytacji. – Mów!
– Zobaczymy, jak daleko człowiek jest w stanie iść.
Mikołajek zamarł.
– Iść?
– Tak. Nie ciekawiło cię nigdy, ile marszu jest w stanie wytrzymać człowiek?
– Szczerze mówiąc, nie myślałem o tym nigdy w życiu. Słyszałem, że na pielgrzymkach ludzie dziennie idą jakieś trzydzieści albo czterdzieści kilometrów…
– To niemożliwe! Sprawdzimy to! W sobotę o ósmej rano spotkajmy się na moście. Weź zapasy.
Mikołajek nie miał nic do gadania. Alcest jak sobie coś postanowił, nie dało się go przekonać. Według planu spotkali się o ósmej na początku mostu. Zaczęli po prostu iść. Na początku szło im się nawet dobrze. Trochę rozmawiali i śmiali się. Później z nudów trochę się przepychali. Po jakiejś godzinie Alcest wyciągnął kanapkę i zaczął jeść, a marsz zaczął przebiegać w milczeniu. Budynki stawały się coraz rzadsze, co świadczyło o tym, że powoli kierują się ku krańcom miasta.
– Właściwie, skąd ten pomysł przyszedł ci do głowy? – Zapytał Mikołajek, kiedy wyszli na szosę wylotową.
– Chcę na własnej skórze sprawdzić wytrzymałość organizmu ludzkiego. – Odparł Alcest z pełną powagą. – Czytałem ostatnio książkę o rekordzistach w różnych dziedzinach sportu i tak było napisane,że gdyby nie oni, nikt prawdopodobnie nie wiedziałby, do czego zdolny jest organizm ludzki.
– Aha, i postanowiłeś sprawdzić, jaki dystans jesteś w stanie pokonać właśnie ty? Przecież my mamy po siedem lat, Alcest! Wiadomo, że nie damy rady przejść tyle, ile dorośli,bo nie mamy tyle siły. A skoro tak, to czy w ogóle ten eksperyment ma sens?
Alcest przystanął i przełknął ostatni kęs kanapki. Mikołajek kontynuował:
– A w ogóle wiesz, ile już przeszliśmy? Mierzysz to jakoś? Liczysz?
Alcest spojrzał na niego ze łzami w oczach i bez słowa zawrócił. Mikołajek poczuł, że zniszczył marzenia kolegi o byciu odkrywcą i rekordzistą. Dogonił go i próbował zagadywać, lecz cała droga powrotna upłynęła im obu w milczeniu.
– Mam pewien pomysł – odezwał się Alcest, gdy doszli do rozstaju uliczek, na których musieli się rozstać. Zrobił budującą napięcie pauzę.
Mikołajek czekał na to, co powie kolega w nadziei, że ich dzisiejsze nieporozumienie da się jeszcze jakoś naprawić, być może korzystając z kolejnego pomysłu Alcesta.
– No mów!
– Przyjdź do mnie jutro w południe! Zrobimy eksperyment.
– Dobra, zgadzam się na wszystko. Ale czego ten eksperyment będzie dotyczył? Powiedz mi, żebym mógł się jakoś do niego przygotować.
Alcest spojrzał przyjacielowi głęboko w oczy, a na jego twarzy wykwitł szelmowski uśmiech.
– Sprawdzimy to, jak długo człowiek jest w stanie siedzieć! Do jutra!