Czytanie książek jest uważane za jedno z najważniejszych źródeł nie tylko wiedzy jako takiej, lecz także doświadczenia życiowego, znajomości innych ludzi oraz innych wartości duchowych. Zdarzają się takie chwile, w których to, co przeczytaliśmy absolutnie wywraca nasz dotychczasowy świat do góry nogami. Takie sytuacje wiążą nas z czytelnictwem na zawsze i bardzo często wykorzystywane są przez twórców do ukazania głębokiego związku intelektualno-emocjonalnego, jaki może się nawiązać pomiędzy człowiekiem a literaturą.
Henryk Sienkiewicz napisał jedną z najsłynniejszych nowel w literaturze polskiej. Utwór nosi tytuł Latarnik. Opowiada o losie Józefa Skawińskiego, Polaka, uczestnika powstania listopadowego,który po upadku zrywu narodowowyzwoleńczego musiał uchodzić z ziem ojczystych.
Przez czterdzieści lat Skawiński błąkał się po świecie i szukał miejsca, w którym mógłby osiąść u poczuć się jak w domu, a także dożyć swoich dni. Nigdzie jednak mu się to nie udawało. Był wielorybnikiem, handlowcem, hodowcą, miał swoje ranczo. Mieszkał w Australii, Stanach Zjednoczonych Ameryki, w Afryce i w Ameryce Południowej. Wreszcie dotarł do Aspinwall, gdzie jako siedemdziesięciolatek otrzymał posadę latarnika. Myślał, żę to będzie miejsce, w którym dożyje swoich dni. tak się jednak stać nie miało.
Pewnego razu do Aspinwall dotarła przesyłka do Skawińskiego. Okazało się, że były w niej polskojęzyczne książki od pewnego towarzystwa patriotycznego,które jakiś czas wcześniej Skawiński wsparł finansowo. Latarnik zanurzył się w lekturze Pana Tadeusza Adama Mickiewicza. Epopeja zrodzona z tęsknoty za ojczyzną, przypomniała Skawińskiemu o jego osobistej tęsknocie, którą tłamsił w sobie od wielu lat.
Lektura dzieła wstrząsnęła nim do tego stopnia, że zupełnie osunął się w świat marzeń i zasnął, zapominając o obowiązkach latarnika i doprowadzając do katastrofy łodzi. Skawiński stracił posadę w Aspinwall i był zmuszony do wyruszenia w dalszą drogę. Jego życie znowu miało się zmienić, był jednak bogatszy o świadomość, że nigdy nie przestanie być Polakiem, co może stanowić o jego wielkiej sile.
Stefan Żeromski napisał Syzyfowe prace, by rozliczyć się z tematem rusyfikacji na terenie zaboru rosyjskiego. Przedstawił bardzo młodych ludzi, którzy od dziecięctwa są poddawani kulturowemu praniu mózgów tak, by wyplenić z nich tożsamość polską, a zastąpić ją rosyjską.
Główny bohater, Marcin Borowicz, jest idealnym przykładem na to, jak przez wiele lat taka działalność może przynieść zamierzony skutek. Jako wchodzący w dorosłość młodzieniec nie czuł się już właściwie związany z Polską, bardziej ciągnęło go w stronę Rosji. Temu procesowi przeszkodziło jednak jedno wydarzenie. W pewnym momencie do klasy Marcina doszedł nowy uczeń, Bernard Zygier, który na lekcji polskiego wyrecytował Redutę Ordona, piękny poemat Adama Mickiewicza opowiadający o generale poświęcającym własne życie w walce z Moskalami.
Był to moment przełomowy. Marcin, a także inni uczniowie zrozumieli, że do tej pory w perfidny sposób ich oszukiwano. Zaczęli na własną rękę poszukiwać polskojęzycznej literatury, a także obiektywnych podręczników do historii, by zacząć powoli odwracać proces rusyfikacji i dowiadywać się o sobie prawdy. Po raz kolejny więc przeżycie czytelnicze było nie tylko dla jednego człowieka, lecz dla całej grupy ludzi, przełomowe i to pod bardzo istotny względem – pod względem tożsamości narodowej.
Powiedzenie, że „warto czytać książki” brzmi już nieco staroświecko. Niby to prawda, którą zna każdy, choć nadal nie każdy się do niej stosuje. Warto jednak w takich sytuacjach podkreślać, że czytelnictwo daje nie tylko ogromną wiedzę, przez którą łatwiej poruszać się w świecie, lecz potrafi również zmienić nasze życie i to w sposób, którego nigdy wcześniej byśmy się sami pewnie nie spodziewali.