Alicja w Krainie Czarów Lewisa Carrolla to powieść fantastyczna, surrealistyczna i oniryczna. Nie należy się zatem dziwić, że wiele jest w niej groteski i absurdu. Absurd ten niekiedy przyprawia o dreszcz strachu, kiedy indziej prowokuje do śmiechu. Jest wywołany zarówno językiem bohaterów, sytuacjami, w jakich się znajdują oraz sposobem prezentowania świata przedstawionego przez autora.
Najsłynniejszą i chyba najbardziej absurdalną sceną z Alicji w Krainie Czarów jest ta, kiedy główna bohaterka przybywa do domu Szalonego Kapelusznika, gdzie on sam i kilku jego towarzyszy są uwięzieni w porze podwieczorku. Okazuje się, że zostali za swoje zachowanie ukarani zatrzymaniem czasu i stali się więźniami chwili, w której piją herbatę i rozkoszują się poczęstunkiem. Każde więzienie jest rzeczą straszną, jednak okoliczności sprawiają, że trudno jest uwierzyć w dramat bohaterów, co zresztą dostrzega sama Alicja.
Dostrzega ona również wielki absurd dotyczący całe Krainy Czarów, która drży z lęku przed Królową Kier. Jest ona totalitarną władczynią, która rządzi za pomocą strachu i gróźb. Dopiero Alicja demaskuje absurd tej sytuacji. Dostrzega, że despotyczna królowa jest jedynie kartą do gry i jako taka nie może wyrządzić nikomu krzywdy. Kary śmierci, którymi szafuje na prawo i lewo nigdy nie są wykonywane, co jeszcze bardziej kompromituje jej władzę.
Ponadto powieść pełna jest mówiących zwierząt i stworzeń, których samo istnienie jest przesadzone w taki sposób, że wywołuje ono właśnie poczucie absurdu w każdym czytelniku.