Słynne porzekadło mówi, że „każdy człowiek jest kowalem własnego losu”. Znaczy to mniej więcej tyle, że wyłącznie my – świadomie bądź nie, ale jednak, decydujemy o tym, jak wyglądać będzie nasze życie. Ciężko to nieraz przyjąć, zwłaszcza wówczas, gdy lawinowo spadają na nas nieszczęścia i mamy coraz mniej sił, by z nimi walczyć. Być może należy owo przysłowie rozumieć bardziej ogólnie, ale na pewno nie jest do końca pozbawione prawdy.
Makbet Williama Szekspira to jeden z najsłynniejszych dramatów, jakie zostały napisane w całej historii literatury. Zawiera opowieść o najbardziej podstawowych ludzkich namiętnościach, pokusach i obsesjach, a także przestrzega przed konsekwencjami bezmyślnego i nieodpowiedzialnego poddawania się im. Makbet był rycerzem słynnym w swoim kraju i wiernie służącym ukochanemu królowi, Dunkanowi. Wracając z jednej z kolejnych bitew napotkał na wrzosowisku trzy wiedźmy, które przepowiedziały mu, że w przyszłości zasiądzie na tronie. Makbet z początku nie przywiązywał wagi do wróżby, jednak jej sugestia została z nim na stałe i przedzierała się coraz mocniej do świadomości. Małżonka Makbeta, usłyszawszy o przepowiedni, zapaliła się bardzo i zaczęła podsycać w mężu chorobliwą ambicję i żądzę władzy.
W konsekwencji doprowadziło to do przeobrażenia się Makbeta w królobójcę, oszusta, intryganta i wyrachowanego manipulatora. Zarówno on, jak i jego żona, zapłacili najwyższą cenę za swoje obłąkane pragnienia, najpierw tracąc zmysły, a później życie. Co tak naprawdę spowodowało tragedię? Być może gdyby nie przepowiednia wiedź, Makbet nigdy nie wstąpiłby na ścieżkę zbrodni? To bardzo prawdopodobne, jednak pamiętać należy, że wybór należał do niego i wszystkie decyzję podejmował samodzielnie, ulegając jedynie sugestiom przepowiedni lub porad żony. Z tej opowieści wynika, że rzeczywiście człowiek sam decyduje o własnym losie, chociaż na jego decyzje mogą mieć wpływ najrozmaitsze czynniki zewnętrzne. Ostateczna decyzja odnośnie do tego, jak postąpimy, należy jednak zawsze do nas samych.
Z podobnym wnioskiem mamy do czynienia w przypadku tytułowej bohaterki dramatu Juliusza Słowackiego, pt. Balladyna (przez wielu badaczy zresztą uważanego za bardzo mocno inspirowany twórczością Williama Szekspira). Balladyna była piękną dziewczyną urodzoną w ubogiej wsi, gdzie mieszkała wraz z siostrą, Aliną, i ich matką. Był arogancka, niewdzięczna i leniwa, marzyła o życiu w luksusach i bogactwie. Szansa na to pojawiła się, gdy przypadkowo książę Kirkor pojawił się w jej domu i zapragnął pojąć za żonę którąś z sióstr.
Balladyna nie zawahała się zamordować własnej siostry, kiedy zobaczyła, że ta ma większe szanse na wygranie konkursu. Dziewczyna osiągnęła cel, jednak szybko się okazało, że aby utrzymać swój sekret w tajemnicy i nie ponieść konsekwencji, zmuszona będzie dalej mordować i prowokować kolejne zbrodnie. W każdej chwili ma ona wybór, lecz podejmuje decyzję, by nie przyznawać się do winy, tylko brnąć dalej w mrok i zbrodnię.
Nie da się wytłumaczyć jej działań brakiem kontroli nad własnym losem lub ciężkimi warunkami – cała odpowiedzialność spoczywa na Balladynie. Zostaje ona ukarana w metafizyczny sposób. Kiedy wydaje trzy wyroki śmierci za winy, które tak naprawdę sama popełniła, trafia ją piorun, udowadniając, że nawet nad każdym władcą sprawowana jest sprawiedliwość natury.
Każdy z nas ma wpływ na swój los w stopniu dużo większym, niż zdajemy sobie z tego sprawę na co dzień. Niekiedy nie chcemy brać za nieodpowiedzialności, co jednak jest konieczne do osiągnięcia dojrzałości i szczęścia.