Antygona jest tytułową bohaterką jednego z najwybitniejszych i najbardziej znanych dramatów starożytnej Grecji. Dramat Sofoklesa wszedł na stałe do kanonu literatury europejskiej i jest tam do dziś. Również do dziś czytelnicy mogą dzięki temu snuć rozważania natury moralnej na temat spornych kwestii przedstawionych w Antygonie. Czy młoda dziewczyna, która w porywie absolutnej rozpaczy porywa się na złamanie państwowego zakazu wyłącznie po to, by oddać pośmiertny honor własnemu bratu, zasługuje na śmierć?
Antygona dopuściła się buntu wobec rozkazu, który wydał Kreon, władca Teb, który objął tron po zakończeniu wojny, w wyniku której śmierć ponieśli dwaj bracia Antygony, Polinejkes i Eteokles. Kreon zabronił chowania zwłok pierwszego z braci, gdyż uznał go za zdrajcę. Miało to na celu pokazanie twardej ręki, jaką miały charakteryzować się rządy Kreona. Był to więc cel czysto osobisty. Po drugiej stronie widzimy Antygonę, zrozpaczoną do granic wytrzymałości dziewczynę, która nie dość, że straciła ojca i matkę, nie dość, że jej bracia pozabijali się nawzajem, to jeszcze zabroniono jej pochówku jednego z nich. Antygona miała ponadto w głowie fakt, że zakaz pochówku zmarłego stoi w jawnej sprzeczności z prawem boskim, a to zawsze powinno być nadrzędne wobec każdego prawa ludzkiego. Po jej stronie była zatem racja czysto ludzka, a także ta związana z wyższym wymiarem naszej egzystencji, można powiedzieć – metafizyczna.
Po stronie Kreona stała tylko racja stanu oraz jego indywidualna ambicja, która wróżyła jedynie to, że będzie bardzo restrykcyjnym i wymagającym królem. Prawdą jest też, że rozkazu króla powinno się słuchać. Co jednak w sytuacji, kiedy taki rozkaz jest na tyle drastyczny, że pogwałca obyczaje moralne i religijne? Antygona dokonała wyboru, postanowiła złamać ten zakaz, więc powinna ją spotkać kara, ale na pewno nie śmierć. Co więcej, kara ta powinna mieć jedynie wymiar symboliczny, powinno się jedynie zasygnalizować, że ponosi konsekwencje sprzeciwu wobec króla. Jej czyny były bowiem szlachetne i wynikały z najgłębszego poczucia człowieczeństwa. Naród, w którym takie akty są karane śmiercią, wystawiły sam sobie okrutną laurkę, która byłaby zresztą pierwszym krokiem do jego upadku moralnego, metafizycznego oraz politycznego.
Antygona w żadnym wypadku nie zasłużyła na śmierć. Kierowała się sercem, współczuciem i godnością, która powinna przysługiwać każdemu człowiekowi po śmierci.