Niekiedy w debacie publicznej można usłyszeć głosy, że zasady moralne obowiązują bezwzględnie w każdej sytuacji. Z taką opinią można by polemizować na podstawie literatury dotyczącej obozów zagłady, jakie w czasie II wojny światowej powstawały z inicjatywy Niemiec oraz Związku Radzieckiego. Opowiada ona o nieludzkich warunkach, w jakich nieraz latami musieli żyć, pracować i funkcjonować więźniowie, których jedyną winą niejednokrotnie był opór wobec wroga. W tak nieludzkich warunkach trudno jest wymagać od pojedynczego człowieka, by zachowywał wartości, których wymagają od siebie ludzie mogący żyć na wolności.
Proszę państwa, do gazu to jedno z opowiadań autorstwa Tadeusza Borowskiego, z tomu Pożegnanie z Marią. W utworze tym autor opisuje swój pobyt w jednym z niemieckich obozów zagłady. Pewnego dnia więźniowie zostają zobligowani do pomocy strażnikom w „rozładowaniu” nowego transportu ludzi przybywających do obozu. Moment ten dobrze pokazuje moralność tych, którzy od dłuższego czasu poddawani są upokorzeniom, strachowi, ciężkiej pracy i torturom. W kontakcie z ludźmi z zewnątrz obozu najważniejsza jest dla nich możliwość ograbienia ich, ponieważ przybysze często posiadali jeszcze kosztowności pozabierane z domów albo resztki jedzenia.
Przy opróżnianiu wagonów na bocznicy dochodzi do dantejskich scen, gdy nowi widzą miejsce, o którego przybyli i zaczynają rozumieć, co się z nimi stanie. Starzy więźniowie jednak w żaden sposób z nimi nie empatyzują. Starają się jedynie zyskać coś dla siebie, ewentualnie zabłysnąć w oczach strażników, by poprawić swoją pozycję w obozie. Trudno w takich sytuacjach mówić o jakichkolwiek wartościach, jeśli nie chce się brzmieć ironicznie. Czy jednak takich ramek można w ogóle używać, jeśli mowa o sytuacjach właściwie precedensowych w dziejach ludzkości?
Podobne pytanie można zadać sobie czytając Inny świat Gustawa Herlinga-Grudzieńskiego. On również opisał pobyt w łagrze, tym razem jednak sowieckim. Opisywał nie tylko nieprawdopodobny terror i stres, jakie panowały w Jercewie, lecz także powszechne złagrowanie, czyli dostosowanie się człowieka do norm (w tym moralnych) panujących w obozie. Więźniowie zostawali pozbawieni tożsamości, majątku i godności. Byli sprowadzani do roli narzędzi, przedmiotów. Po dłuższym czasie ich psychika musiała się do tego dostosować i stawali się nastawieni wyłącznie na przetrwanie.
Tylko biologia trzymała ich przy życiu, to była najwyższa wartość. Nie liczyła się uczciwość, szlachetność, prawdomówność, dobro – takie słowa brzmiały w obozie jak fragmentu dawno nieśmiesznych żartów. Hierarchia moralna została więc w tej rzeczywistości zupełnie odwrócona i pod tym względem był to naprawdę „inny świat”.
Niestety istnieją w naszym życiu sytuacje graniczne, co do których nie można zastosować zwykłych miar i konwencjonalnych ocen. W codziennym życiu należy mieć odpowiednio zbudowaną hierarchię wartości, ponieważ pomaga ona w dobry sposób przetrwać nie tylko nam samym, lecz także całemu społeczeństwu. Jeśli jednak ludzie zostają wyrwani z uporządkowanego świata i wrzuceni w sytuacje, które można nazwać po prostu piekłem na ziemi, trudno wymagać od nich, by stosowali się do swoich dawnych wartości. Literatura (niestety dosyć bogata) dotycząca tematyki obozowej może być dla nas gorzką lekcją tego, jak daleko człowiek posunął się w działaniach przeciwko drugiemu człowiekowi. Lekcją, którą stale trzeba odrabiać na nowo.