Moja przygoda w puszczy ze Stasiem i Nel – wymyśl i napisz swoją przygodę w pustyni i w puszczy

Autor: Grzegorz Paczkowski

Pamiętam, że tamtego dnia Kali obudził mnie oraz Stasia bardzo wcześnie rano. Słońce dopiero przecierało sobie miejsce na wciąż ciemnym niebie, kiedy my już szliśmy wąską alejką pomiędzy gęstymi zaroślami wysokiej trawy. Szliśmy bardzo długo, a może tylko tak mi się wydawało ze względu na wczesną porę. Staś nie wyglądał na zaspanego. Jego spojrzenie było czujne, miałem wrażenie, że nawet w półmroku nic nie może ujść jego uwagi. 

– Kali, jak daleko jeszcze? – Zapytał cicho. 

– Staś być spokojny, już nie iść daleko, zaraz być na miejscu – odparł żywiołowo Kali

Rzeczywiście, niedługo dotarliśmy na miejsce. Na bardzo dużym, rozległym, płaskim obszarze, leżało ciało martwej antylopy. Od bardzo dawna nie udało nam się nic upolować, dlatego wiedzieliśmy, że tej szansy na pozyskanie dodatkowego pożywienia po prostu nie możemy zaprzepaścić. Problem jednak tkwił w tym, że nad ciałem antylopy zaczęły już krążyć sępy, a w porannej szarości również hieny poruszały okolicznymi zaroślami. Staś postanowił wystrzelić ze sztucera, by odgonić dzikie zwierzęta, a wtedy moglibyśmy podejść bliżej i we trzech zaczepić liny, dzięki którym moglibyśmy przeciągnąć ciało martwej zwierzyny bliżej naszego obozu. 

Obaj z Kalin zatkaliśmy uszy, a Staś oddał ostrzegawczy strzał w niebo. Rzeczywiście spłoszyły się nie tylko sępy, ale i całe ptactwo przebudzające się dopiero ze snu. Gdy jednak wyszliśmy z zarośli i zbliżyliśmy się do ciała antylopy, z naprzeciwka wyszły na nas trzy wygłodniałe hieny. Zamarliśmy, nie wiedząc co zrobić. Staś nie dałby rady wystrzelić trzy razy jednocześnie, a nie mieliśmy innej broni. Nagle ze Stasiem usłyszeliśmy, że Kali zaczął coś po cichu mówić w języku, którego żaden z nas nie zrozumiał, a hieny nagle złagodniały i powoli odstąpiły nam pola, po czym w ogóle zniknęły. Nie czekając aż wrócą, wzięliśmy się do roboty i przetransportowaliśmy antylopę do naszego obozu. 

– Kali – zapytałem w końcu, nie mogąc wytrzymać już z ciekawości. – Co mówiłeś wtedy, kiedy spotkaliśmy hieny?

Kali tylko się uśmiechnął i popatrzył w niebo. 

– Kali poprosić ducha wiatru, żeby on pomóc nam zdobyć pożywienie. Ty nie musieć wierzyć, ale antylopa być nasza. 

Dodaj komentarz